niedziela, 26 lutego 2017

4. ukryte nadzieje


Perspektywa Ani
Chciałaś zrobić mu prezent urodzinowy. Mimo tego jak ostatnio się zachowaliście.  Przez ten czas Kevin kilka razy widział się z Lilką, ale na tyle krótko, żeby mała nie zadawała zbyt dużo pytań. Teraz chciałaś powiedzieć jej prawdę. Może nadal nie czułaś się zbytnio na siłach, aby zmierzyć się ze wszystkimi pytaniami i problemami jakie wynikną z tego faktu, ale chciałaś mieć to już za sobą. Nie chcąc rozpraszać Krvina przed meczem, postanowiłaś zaczekać do jego zakończenia. Nie przypuszczałaś tylko, że te oczekiwanie będzie takie długie i nerwowe. Kędzierzynianie postanowili już w pierwszym meczu wystawić cierpliwość kibiców na próbę. Na szczęście na zwycięską próbę. Najlepszym zawodnikiem meczu został twój przyjaciel Ben, który na szczęście nie nabawił się zbyt dużych siniaków po bójce z Kevinem. Od tego czasu panowie zmienili swoje zachowanie do siebie, ale o dziwo na plus. To wydarzenie i prawda jaką poznał w końcu Kevin, jeszcze bardziej zbliżyła ich do siebie. Gdy w końcu udało ci się złapać Kevina mieliście właśnie wychodzić z radomskiej hali. Nie chcąc się rozmyślić zawołałaś go:

-Kevin poczekaj! Mam coś dla ciebie.-posłusznie przystanął czekając aż go dogonisz.

-No co tam Ana?-zagadnął. Wzięłaś głęboki oddech.

-Chce jej powiedzieć. -Kevin przyglądał ci się dziwnie. Jakby nie mógł uwierzyć w to co mówisz. Ale nie dziwisz się mu. Jeszcze kilka tygodni temu nie przypuszczałaś, że to kiedykolwiek zrobisz.

-Ale że już?

-Tak. Nie ma na co czekać. Im szybciej dowie się prawdy tym lepiej. A to że ja jeszcze nie jestem na to gotowa to inna sprawa.

-Nie martw się razem damy jakoś radę. -gdy to powiedział znowu wpił się ustami w twoje wargi. Znowu namieszał ci tym w głowie. Zdecydowanie musisz z nim o tym porozmawiać. To nie może się więcej powtórzyć. Gdy oderwaliście się od siebie Kevin powiedział do twojego ucha:

-To najlepszy prezent jaki mogłaś mi sprawić na urodziny. Kocham cię, Ana.

Zmroziło cię. Nagle poczułaś chłód. Stałaś jak sparaliżowana. Nie wiedziałaś jak masz się poruszać.

-Kevin, ale to że ja powiem Lilce prawdę, nie oznacza, że w naszych stosunkach coś się zmieni.  Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Więc zostaw te wyznania dla Lilki i swojej żony. Mnie już do tego nie mieszaj, bo my to już dawno zamknięty rozdział. Nie istniejący w rzeczywistości. To przeszłość. 

Perspektywa Kevina 
Słowa Any ciągle siedzą w twojej głowie. Wiesz, że powinieneś powiedzieć jej prawdę o swojej żonie, ale ten temat wciąż cię tak samo bolał. Skrzywdziła cię ona jeszcze bardziej niż Ana.    Nie miałeś pojęcia jak przekonać ją do tego, żebyście znowu spróbowali być razem. Jako rodzina. Dzisiaj jest ten wielki dzień. Lilianna ma się dowiedzieć prawdy o tym, że jesteś jej ojcem, a jednocześnie jest to pierwszy mecz w sezonie na waszej hali. Musisz dać dzisiaj z siebie wszystko. Nie znasz dokładnego planu Any w jaki sposób i kiedy powie małej prawdę. Wiedziałeś tylko, że nie zrobi tego sama. Zrobicie to razem.

Po kolejnym zwycięskim meczu, tym razem 3:0 zauważasz Anę, która pokazuje ci na migi, że masz nie odchodzić z boiska. Jak już wcześniej zarejestrowałeś Lika odbija piłkę razem z innymi dziećmi zawodników i sztabu szkoleniowego. Gdy kilka minut później hala prawie opustoszała, a dzieciaki wróciły do swoich rodziców, podszedłeś do dziewczyn, które już teraz same odbijały piłkę.

-Mogę się przyłączyć?-zapytałeś. Lilka z Aną spojrzały na siebie porozumiewawszym wzrokiem. Nie zwróciłeś nigdy na to uwagi, ale one działały jak zespół. I to bardzo zgrany. Radziły sobie doskonale bez ciebie. Nie byłeś im potrzebny.

Nigdy nie przypuszczałeś, że dzieci mają tyle energii. Jest już po 20, wy gracie już dobrych kilkanaście minut, a Lika nadal nie jest zmęczona, mimo, że wy z Aną już padliście na parkiet.

-Jak ty z nią wytrzymujesz? Zawsze jest taka ruszona prądem?

-Zawsze, ale co się dziwić, gdy ma takich rodziców.

-Tęs..

-Lili chodź tu na chwilę.-Ana nie dała ci dokończyć twojego zdania, wołając waszą córkę.-Pamiętasz jak kiedyś ci mówiłam, że gdy przyjdzie odpowiednia chwila to poznasz swojego tatę.-zaczęła mówić, gdy tylko mała usiadła się na jej kolanach.

-Tak. Powiedziałaś wtedy, że niezależnie od tego czy go kiedykolwiek poznam, on mnie cały czas kocha. A ja mam mimo wszystko ciebie. -Byłeś zaskoczony słownictwem jakim posługiwała się twoja córka. Było ono takie dojrzałe.

-Dokładnie, ale uznałam, że przyszła odpowiednia chwila, abyś poznała swojego tatę.

Perspektywa Ani
Spodziewałaś się wszystkiego ale mimo to byłaś zaskoczona gdy Lilka po porostu wstała i wyszła Nie odezwała się ani słowem do ciebie i Kevina. W pierwszej chwili byłaś zaskoczona lecz się opamiętałaś i pobegłaś za swoją córką. 
 
-Lilianno Bartman w tej chwili masz stać!- odezwałaś się. Być może trochę za ostro, ale tylko tak mogłaś ją zatrzymać. Posłusznie przystanęła. Gdy znalazłaś się koło niej zauważyłaś, że po jej policzkach płyną łzy. -Kochanie co się stało?- zapytałaś, przytulając ją do siebie. 

-Bo..  Ja myślałam.. -próbowała mówić przez łzy- że to wujek Ben jest moim tatą. -zamurowało cię. Nigdy nie przypuszczałaś, że Lilka myślała, że twój przyjaciel może być jej tatą. Staraałaś się omijać ten temat jak tylko mogłaś, ale teraz dopiero widzisz, że to był błąd.
-Kochanie bardzo cię przepraszam, że nigdy nie powiedziałam ci prawdy o twoim tacie. Ale to Kevin nim jest.- przerwałaś na chwilę. Musiałaś zebrać myśli.- Obiecuje, że od teraz nigdy więcej nie będę nic przed tobą ukrywać.

-Kevin przepraszam, że tak wyszło. Ale nigdy nie przypuszczałam, że Lilka może pomyśleć o Benie jak o swoim ojcu. Powinnam być z nią od początku szczera.  Z tobą zresztą też. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Jak ja mogłam ją tak skrzywdzić?-Załamałaś się.
-Spokojnie Ana nie mam do ciebie o to żalu. -powiedział Kevin, przytulając cię. Byliście w twoim mieszkaniu. Lilka zmęczona wszystkimi wydarzeniami jakie miały miejsce tego dnia szybko zasnęła. A wy postanowiliście porozmawiać i przygotować jakąś strategię jak dalej postępować z Lilką. -Nawet cię trochę rozumiem. Wiem, że ta decyzja była trudna. I nie mogę mieć do ciebie o to żalu. Postąpiłaś tak jak uważałaś za słuszne.

-Och Kevin. -Rzuciłaś mu ręce na szyje, a on wtulił swoją twarz w twoje włosy. -Przepraszam.- wyszeptałaś mu do ucha.

-Przestań mnie przepraszać. -odparł z lekkim uśmiechem. Spojrzałaś mu w oczy. Widziałaś w nich to czego dawno nie dostrzegałaś. Pożądanie i.... Miłość?

Wiedziałaś, że nie powinnaś tego robić, ale to było silniejsze od ciebie. Wpięłaś się na palce i pocałowałaś go. On nie pozostał ci dłużny. Oddał pocałunek. Wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Zaczęliście wzajemnie pozbawiać się swoich ubrań. Spędziliście tą noc razem, tak jakby wydarzenia sprzed 7 lat się nie wydarzyły, a wy nadal byliście tymi samymi zakochanymi młodzieńcami.


Kevin zachował się w pierwszej części jak baba. No ale skoro ja to wymyśliłam to inaczej być nie może. Co do następnego rozdziału to naprawdę jeśli tym razem nie będzie conajmniej 5 komentarzy to kończę publikacje tego bloga. Dla siebie nie muszę tego robić. Jeśli natomiast będzie 5 komentarzy to rozdział pojawi się 11.03
Pozdrawiam :*

sobota, 11 lutego 2017

3. Niespodziewane pragnienie

Perspektywa Kevina
Miliony myśli i uczuć kłębią się w twojej głowie. Nie masz pojęcia co o tym wszystkim masz myśleć. Chciałeś jak najszybciej usłyszeć prawdę. Od niej. Widziałeś, że czuła się w twoim towarzystwie bardzo nieswojo. Miałeś wrażenie, że coś przed tobą ukrywa. Nie wiedziałeś tylko co. Co ona tak bardzo pragnęła zataić przed tobą. Musisz jak najszybciej z nią porozmawiać. Miałeś też żal do swojego przyjaciela. Okłamywał cię. I to od dłuższego czasu. Pytanie tylko dlaczego i po co. Chcesz jak najszybciej rozwiązać te wszystkie zagadki.  Tylko najpierw spróbujesz zasnąć, aby jutro być wypoczętym na treningu.
Gdy zaraz po treningu Tomek powiedział, że wieczorem macie wyjście integracyjne, bardzo się ucieszyłeś. Miałeś nadzieję, że mimo wszystko uda ci się porozmawiać z Aną. Najpierw jednak musiałeś udać się do jej gabinetu, aby wypełnić ankietę dotyczącą jadłospisu. Zapukałeś do drzwi i wszedłeś. Ana siedziała przy biurku i coś energicznie wpisywała do komputera. Nawet nie podniosła wzroku, aby zobaczyć kto przyszedł.

-Cześć. Siadaj. Zaraz się tobą zajmę. Tylko najpierw dokończę. -Nie miałeś pojęcia czy Ana wiedziała, że to ty przeszkodziłeś jej w pracy. Nie chcąc jej denerwować usiadłeś posłusznie po drugiej stronie biurka i cierpliwie czekałeś aż skończy. Zacząłeś się jej przyglądać. Przez te ostatnie kilka lat strasznie się zmieniła. Jej włosy urosły i stały się jaśniejsze. Figura też się zmieniła. Stała się bardziej zaokrąglona.

-Kevin przecież wiem, że się na mnie gapisz. -Byłeś zdziwiony. Przecież nawet nie oderwała wzroku od ekranu.-Co zdziwiłeś się? Tylko ty mogłeś siedzieć cicho, no i pukać. Inni albo walą w te drzwi albo nie pukają. -wytłumaczyła. Dzisiaj była już dużo bardziej spokojna i wyluzowana. Tak jak twoja dawna Ana. Nie chciałeś tego psuć. Chciałeś cieszyć się z tego co jest teraz. W tej chwili. Chciałeś żeby znowu było jak za dawnych lat. Wtedy gdy byliście razem. Znowu chciałeś poczuć jej smak. Nie wiele się zastanawiając nad swoim zachowaniem wstałeś i podszedłeś do niej. Zanim zdążyła zareagować pocałowałeś ją. Najpierw delikatnie, lecz z każdą chwilą wasz pocałunek był coraz bardziej namiętny. Chciałeś wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Gdy w końcu się od siebie oderwaliście, wasze oddechy były przyśpieszone. A wy sami nie wiedzieliście gdzie się znajdujecie. Dopiero gwałtowne otwarcie drzwi was otrzeźwiło.

-An...- przerwała Majka, gdy was zobaczyła.- Przepraszam.-Tak szybko jak się pojawiła tak szybko znikła. Nie miałeś pojęcia czy to czasami nie był sen, zjawa.

-Kevin przepraszam. Muszę odebrać Lilkę ze szkoły. Tutaj masz kartki do wypełnienia. Jeśli możesz to wypełnij je jak najszybciej. -mówiła bardzo szybko i chaotycznie, zbierając w tym czasie swoje rzeczy. -Możesz je oddać mi albo Tomkowi nawet Majce albo w ogóle komukolwiek. To cześć!-Nawet nie wiedziałeś, w którym momencie Ana wyszła ze swojego gabinetu. Zostałeś sam z kartkami w dłoni. I wspomnieniem jej gorących ust.

Perspektywa Ani
Dlaczego on to zrobił?  To pytanie nie daje ci spokoju od kilku godzin. Przecież ma żonę! Osobę, którą kocha najmocniej na świecie. Chcąc w jakiś sposób zapomnieć o tym incydencie, wlewasz w siebie duże ilości alkoholu.

-Dotrzymała bym ci towarzystwa, ale niestety karmię.-odparła Majka, chcąc jakoś poprawić twój humor.

-Nie potrzebuje towarzystwa. Potrzebuje znaleźć się gdzieś daleko od niego. Gdzieś gdzie nigdy mnie nie znajdzie.

-Co zamierzasz zrobić z tym co dzisiaj widziałam?

-A bo ja wiem?-zamyśliłaś się.-To było fajne. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo za nim tęskniłam. Chciałabym znowu to powtórzyć. Tylko, że jest mały problem. On ma żonę.

-A tu jest moja kochana żona!- wykrzyknął radośnie Tomek. Widać, że nie tylko ty dzisiaj nad używasz alkoholu. -Ooo i Aneczka. My chyba jeszcze dzisiaj razem nie piliśmy. To za nowy sezon!

-Za nowy sezon!

-Tomek tobie już chyba na dzisiaj starczy. Chodź pójdziemy zatańczyć.- próbowała go jakoś przekonać Majka.

-Kochanie ty Kevina nie widziałaś. On to dopiero jest...- reszty rozmowy już nie słyszałaś, bo twoi przyjaciele oddalili się. Nie zdążyłaś dokończyć następnego drinka, a obok ciebie pojawiła się kolejna osoba. Tym razem był to Ben. Osoba która nigdy cię nie okłamała. Ale za to zataiła prawdę.

-Jak Kędzierzyn?- zapytałaś. Nie mogłaś znieść już tej ciszy jaka między wami była.

-Mały.- odparł na co zaczęliście się śmiać. -Opowiadaj co tam u Lilki.

-Dobrze. Ostatnio strasznie urosła. Przestała już ciągle pytać o swojego ojca. Uwielbia opiekować się Kacperkiem. Myślę, że przydałby się jej pies zanim zacznie mnie męczyć o rodzeństwo.- zaśmialiście się. Cieszyłaś się że masz takiego przyjaciela jakim jest Ben. Mimo, że do tej pory dzieliło was wiele kilometrów potrafiliście utrzymać kontakt. Nie każdemu się to udaje.

Perspektywa Kevina
Widzisz ich. Ben znowu kręci się koło twojej Any. Masz już tego dość! Przecież on doskonale wie jak cierpiałeś po rozstaniu. Po tym gdy cię tak niespodziewanie zostawiła i wyjechała. Wiedział o tych wszystkich dniach gdy byłeś wrakiem człowieka i nad używałeś alkoholu. Wiedział również, że ona jest cała i zdrowa. I ma dziecko. Pytanie tylko czyje. Może to jego? Albo twoje. Nie znałeś się na dzieciach, ale Lika mogła z co najmniej 5 lat. Może jest nawet starsza. Gdy zobaczyłeś, że twarz Bena jest zbyt blisko Any, nie licząc się z konsekwencjami, ruszyłeś w ich stronę. Twoja pięść w ułamku sekundy znalazła się na twarzy twojego przyjaciela. Nie odpuściłeś mu. Z każdą chwilą coraz mocniej obrywał. Ale nie pozostał ci dłużny. Oddawał twoje ciosy. Długo nie trwało, a koło was zebrała się cała drużyna, która próbowała was od siebie odciągnąć. Ana za to stała z boku i patrzyła z niedowierzaniem na to co wyprawiacie. Gdy w końcu udało was się rodzielić i trochę się uspokoiliście Ana odezwała się:

-Odbiło wam już całkiem?! Ile wy macie lat? Zachowujecie się gorzej niż małe dzieci.  Zadowoleni jesteście chociaż z siebie? -Po tym gdy to powiedziała zabrała swoją torebkę i udała się do wyjścia. Nie chcąc w taki sposób kończyć tej rozmowy, pobiegłeś za nią. Dogoniłeś ją dopiero na dworze, gdy chciała wsiąść do taksówki.

Perspektywa Ani
-Ana zaczekaj!- twoje serce się zatrzymało, gdy usłyszałaś jak Kevin cię woła. Zawsze tak do ciebie mówił, a ty to uwielbiałaś.

-Czego chcesz- odezwałaś się ostro. Nie chciałaś, aby on wiedział jak tym zdrobnieniem rozkruszył twoje serce.

-Proszę cię porozmawiajmy.

-Ale my nie mamy o czym.

-Chyba jednak mamy. Twoja ucieczka, "przyjaźń" z Benem, nasz dzisiejszy pocałunek, Lilka. Mam dalej wymieniać?

-Ale co ty chcesz wiedzieć? 7 lat temu podjęłam decyzję, która nigdy miała cię już nie dotyczyć. Ty miałeś żyć swoim życiem a ja swoim. Miałeś być najlepszym w tym co robisz. Bez rodziny, która by się ciągła za tobą przez pół świata. Chciałam żebyś chociaż ty spełnił swoje zawodowe ambicje. Skoro ja nie mogłam.

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że ukryłaś przede mną istnienie naszej córki, abym mógł grać w najlepszych klubach świata? Pozbawiłaś mnie 6 lat z jej życia! Tego nie da się wybaczyć. -zamyślił się.- Pewnie gdyby Ben nie namówiłby mnie na grę tutaj nadal bym nie wiedział. Chciałaś mi kiedykolwiek o tym powiedzieć?- milczałaś- Czyli nie. Wiesz, chyba mu podziękuje. W końcu to dzięki niemu wiem że mam córkę.

-Myślisz ze mi było łatwo przez te wszystkie lata?! Grubo się mylisz. Każdy ten dzień był piekłem. Codziennie myślałam o tym czy ta decyzja była dobra. Czy wychowywanie samotnie dziecka jest dobrym pomysłem. Czy ci nie powiedzieć prawdy. Nigdy w tym czasie nie pomyślałam o sobie. O tym jak moje życie będzie wyglądać za kilkanaście lat. Liczyła się tylko Lilka i jej dobro. -Nawet nie wiesz w którym momencie po twoich policzkach zaczęły płynąć łzy. Czułaś się beznadziejnie. Kevin w końcu poznał prawdę. Bałaś się tego co teraz będzie. On nie odpuści. Będzie chciał aby Lilka wiedziała że on jest jej ojcem.

Będzie chciał być w jej życiu. Już na zawsze. W pewnym momencie poczułaś jak Kevin przyciąga cię do siebie. Czułaś się bezpiecznie. Choć przez tą krótką chwilę. Ułamek sekundy.

-Przepraszam.- wyszeptał do twojego ucha. -Nie myślałem, że aż tak bardzo było to dla ciebie trudne.

-A co ty myślałeś, że nie mam uczuć? Że ta cała sytuacja w ogóle na mnie nie wypłynęła? -oderwałaś się od niego.-Ty lepiej to sobie wszystko przemyśl, bo zanim powiem Lilce prawdę będę musiała mieć pewność, że jej nie skrzywdzisz. -Gdy to powiedziałaś odwróciłaś się i odeszłaś zostawiając go samego.

No to zaczynamy zabawę. Będzie się dziać. No to kto miał jakie przupuszczenia co ukrywa Kevin? I jak myślicie co może się dziać?
Następny rozdział pod warunkiem że znowu będzie 5 komentarzy! 25.02 jeśli się nie mylę 
Pozdrawiam :*