Perspektywa Ani
Chciałaś zrobić mu prezent urodzinowy. Mimo tego jak ostatnio się zachowaliście. Przez ten czas Kevin kilka razy widział się z Lilką, ale na tyle krótko, żeby mała nie zadawała zbyt dużo pytań. Teraz chciałaś powiedzieć jej prawdę. Może nadal nie czułaś się zbytnio na siłach, aby zmierzyć się ze wszystkimi pytaniami i problemami jakie wynikną z tego faktu, ale chciałaś mieć to już za sobą. Nie chcąc rozpraszać Krvina przed meczem, postanowiłaś zaczekać do jego zakończenia. Nie przypuszczałaś tylko, że te oczekiwanie będzie takie długie i nerwowe. Kędzierzynianie postanowili już w pierwszym meczu wystawić cierpliwość kibiców na próbę. Na szczęście na zwycięską próbę. Najlepszym zawodnikiem meczu został twój przyjaciel Ben, który na szczęście nie nabawił się zbyt dużych siniaków po bójce z Kevinem. Od tego czasu panowie zmienili swoje zachowanie do siebie, ale o dziwo na plus. To wydarzenie i prawda jaką poznał w końcu Kevin, jeszcze bardziej zbliżyła ich do siebie. Gdy w końcu udało ci się złapać Kevina mieliście właśnie wychodzić z radomskiej hali. Nie chcąc się rozmyślić zawołałaś go:
-Kevin poczekaj! Mam coś dla ciebie.-posłusznie przystanął czekając aż go dogonisz.
-No co tam Ana?-zagadnął. Wzięłaś głęboki oddech.
-Chce jej powiedzieć. -Kevin przyglądał ci się dziwnie. Jakby nie mógł uwierzyć w to co mówisz. Ale nie dziwisz się mu. Jeszcze kilka tygodni temu nie przypuszczałaś, że to kiedykolwiek zrobisz.
-Ale że już?
-Tak. Nie ma na co czekać. Im szybciej dowie się prawdy tym lepiej. A to że ja jeszcze nie jestem na to gotowa to inna sprawa.
-Nie martw się razem damy jakoś radę. -gdy to powiedział znowu wpił się ustami w twoje wargi. Znowu namieszał ci tym w głowie. Zdecydowanie musisz z nim o tym porozmawiać. To nie może się więcej powtórzyć. Gdy oderwaliście się od siebie Kevin powiedział do twojego ucha:
-To najlepszy prezent jaki mogłaś mi sprawić na urodziny. Kocham cię, Ana.
Zmroziło cię. Nagle poczułaś chłód. Stałaś jak sparaliżowana. Nie wiedziałaś jak masz się poruszać.
-Kevin, ale to że ja powiem Lilce prawdę, nie oznacza, że w naszych stosunkach coś się zmieni. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Więc zostaw te wyznania dla Lilki i swojej żony. Mnie już do tego nie mieszaj, bo my to już dawno zamknięty rozdział. Nie istniejący w rzeczywistości. To przeszłość.
Perspektywa Kevina
Słowa Any ciągle siedzą w twojej głowie. Wiesz, że powinieneś powiedzieć jej prawdę o swojej żonie, ale ten temat wciąż cię tak samo bolał. Skrzywdziła cię ona jeszcze bardziej niż Ana. Nie miałeś pojęcia jak przekonać ją do tego, żebyście znowu spróbowali być razem. Jako rodzina. Dzisiaj jest ten wielki dzień. Lilianna ma się dowiedzieć prawdy o tym, że jesteś jej ojcem, a jednocześnie jest to pierwszy mecz w sezonie na waszej hali. Musisz dać dzisiaj z siebie wszystko. Nie znasz dokładnego planu Any w jaki sposób i kiedy powie małej prawdę. Wiedziałeś tylko, że nie zrobi tego sama. Zrobicie to razem.
Po kolejnym zwycięskim meczu, tym razem 3:0 zauważasz Anę, która pokazuje ci na migi, że masz nie odchodzić z boiska. Jak już wcześniej zarejestrowałeś Lika odbija piłkę razem z innymi dziećmi zawodników i sztabu szkoleniowego. Gdy kilka minut później hala prawie opustoszała, a dzieciaki wróciły do swoich rodziców, podszedłeś do dziewczyn, które już teraz same odbijały piłkę.
-Mogę się przyłączyć?-zapytałeś. Lilka z Aną spojrzały na siebie porozumiewawszym wzrokiem. Nie zwróciłeś nigdy na to uwagi, ale one działały jak zespół. I to bardzo zgrany. Radziły sobie doskonale bez ciebie. Nie byłeś im potrzebny.
Nigdy nie przypuszczałeś, że dzieci mają tyle energii. Jest już po 20, wy gracie już dobrych kilkanaście minut, a Lika nadal nie jest zmęczona, mimo, że wy z Aną już padliście na parkiet.
-Jak ty z nią wytrzymujesz? Zawsze jest taka ruszona prądem?
-Zawsze, ale co się dziwić, gdy ma takich rodziców.
-Tęs..
-Lili chodź tu na chwilę.-Ana nie dała ci dokończyć twojego zdania, wołając waszą córkę.-Pamiętasz jak kiedyś ci mówiłam, że gdy przyjdzie odpowiednia chwila to poznasz swojego tatę.-zaczęła mówić, gdy tylko mała usiadła się na jej kolanach.
-Tak. Powiedziałaś wtedy, że niezależnie od tego czy go kiedykolwiek poznam, on mnie cały czas kocha. A ja mam mimo wszystko ciebie. -Byłeś zaskoczony słownictwem jakim posługiwała się twoja córka. Było ono takie dojrzałe.
-Dokładnie, ale uznałam, że przyszła odpowiednia chwila, abyś poznała swojego tatę.
Perspektywa Ani
Spodziewałaś się wszystkiego ale mimo to byłaś zaskoczona gdy Lilka po porostu wstała i wyszła Nie odezwała się ani słowem do ciebie i Kevina. W pierwszej chwili byłaś zaskoczona lecz się opamiętałaś i pobegłaś za swoją córką.
-Lilianno Bartman w tej chwili masz stać!- odezwałaś się. Być może trochę za ostro, ale tylko tak mogłaś ją zatrzymać. Posłusznie przystanęła. Gdy znalazłaś się koło niej zauważyłaś, że po jej policzkach płyną łzy. -Kochanie co się stało?- zapytałaś, przytulając ją do siebie.
-Bo.. Ja myślałam.. -próbowała mówić przez łzy- że to wujek Ben jest moim tatą. -zamurowało cię. Nigdy nie przypuszczałaś, że Lilka myślała, że twój przyjaciel może być jej tatą. Staraałaś się omijać ten temat jak tylko mogłaś, ale teraz dopiero widzisz, że to był błąd.
-Kochanie bardzo cię przepraszam, że nigdy nie powiedziałam ci prawdy o twoim tacie. Ale to Kevin nim jest.- przerwałaś na chwilę. Musiałaś zebrać myśli.- Obiecuje, że od teraz nigdy więcej nie będę nic przed tobą ukrywać.
-Kevin przepraszam, że tak wyszło. Ale nigdy nie przypuszczałam, że Lilka może pomyśleć o Benie jak o swoim ojcu. Powinnam być z nią od początku szczera. Z tobą zresztą też. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Jak ja mogłam ją tak skrzywdzić?-Załamałaś się.
-Spokojnie Ana nie mam do ciebie o to żalu. -powiedział Kevin, przytulając cię. Byliście w twoim mieszkaniu. Lilka zmęczona wszystkimi wydarzeniami jakie miały miejsce tego dnia szybko zasnęła. A wy postanowiliście porozmawiać i przygotować jakąś strategię jak dalej postępować z Lilką. -Nawet cię trochę rozumiem. Wiem, że ta decyzja była trudna. I nie mogę mieć do ciebie o to żalu. Postąpiłaś tak jak uważałaś za słuszne.
-Och Kevin. -Rzuciłaś mu ręce na szyje, a on wtulił swoją twarz w twoje włosy. -Przepraszam.- wyszeptałaś mu do ucha.
-Przestań mnie przepraszać. -odparł z lekkim uśmiechem. Spojrzałaś mu w oczy. Widziałaś w nich to czego dawno nie dostrzegałaś. Pożądanie i.... Miłość?
Wiedziałaś, że nie powinnaś tego robić, ale to było silniejsze od ciebie. Wpięłaś się na palce i pocałowałaś go. On nie pozostał ci dłużny. Oddał pocałunek. Wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Zaczęliście wzajemnie pozbawiać się swoich ubrań. Spędziliście tą noc razem, tak jakby wydarzenia sprzed 7 lat się nie wydarzyły, a wy nadal byliście tymi samymi zakochanymi młodzieńcami.
Kevin zachował się w pierwszej części jak baba. No ale skoro ja to wymyśliłam to inaczej być nie może. Co do następnego rozdziału to naprawdę jeśli tym razem nie będzie conajmniej 5 komentarzy to kończę publikacje tego bloga. Dla siebie nie muszę tego robić. Jeśli natomiast będzie 5 komentarzy to rozdział pojawi się 11.03
Pozdrawiam :*