Gdy byliście kilka kilometrów przed Kędzierzynem rozdzwonił się twój telefon. Nie mając innego wyjścia włączyłaś tryb głośnomówiący i odebrałaś.
-Tak Tomek?
-Cześć Ana. Jak podróż? Wszystko w porządku?
-Tak za chwilę będziemy na miejscu.
-To w takim razie zapraszam na obiad.
-Tomek nie wiem czy to jest dobry pomysł.-odparłaś szybko- Ben z Kevinem pewnie chcą odpocząć. -próbowałaś wymyślić jeszcze jakieś wytłumaczenie ale nic nie przychodziło ci do głowy.
-Anka po prostu ich zapytaj. -słysząc przedłużającą się ciszę po twojej stronie Tomek odezwał się po angielsku- Cześć Kevin i Ben. Z tej strony manager drużyny. Mam nadzieję że podróż dobrze wam mija.
-Tak świetnie. Cieszę się że w końcu jestem w Polsce. -odezwał się Ben.
-W takim razie zapraszam was na prawdziwy polski obiad. Anka was przywiezie.
-Bardzo chętnie. -Ben nie krył radości. Ty byłaś jego przeciwieństwem. Czułaś ogromne zdenerwowanie. Bałaś się tego co Kevin pomyśli gdy zobaczy cię z Lilką. Chcialaś aby ich nieuniknione spotkanie odbyło się jak najpóźniej. Chciałaś ich oboje na to przygotować, a w szczególności samą siebie.
Siedzisz przy stole między Majką a Kevinem i patrzysz jak Ben rozmawia z twoją córką. Są tacy roześmiani i szczęśliwi. Próbowałaś się cieszyć ich szczęściem lecz ci to nie wychodziło. Osoba obok ciebie skutecznie zaprzętała twoje myśli. Zastanawiałaś się czy on coś podejrzewa, bo to że jego mózg intensywnie pracuje czułaś. Chyba mimo wszystko chciałaś aby już teraz zadał ci to trudne pytanie. Nie wiesz co byś odpowiedziała ale miała byś to już z głowy.
-Mamo mogę jeszcze zostać u cioci?-zapytała cię Lilka gdy już mieliście wychodzić. Miałaś odwieść chłopaków do mieszkania i wrócić wreszcie do siebie. Odpocząć choć przez chwilę.
-Nie kochanie. Czas wrócić do domu.
-Ale mamo-zrobiła płaczącą minę.
-Anka zostańcie jeszcze. Ja odwiozę chłopaków.
-Dziękuje Tomek.-Czułaś ogromną ulgę. Cieszyłaś się że nie będziesz musiała spędzać więcej czasu w towarzystwie Kevina. Twoje myśli za bardzo cię przytłaczają. Musisz im dać się uwolnić. Gdy Tomek, Ben i Kevin wyszli, a dzieciaki poszły się bawić próbowałaś porozmawiać z Majką. Tylko nie wiedziałaś jak zacząć. Przyjaciółka widząc twoje zdenerwowanie sama zaczęła rozmowę.
-Ania dobrze znasz Bena? Wydaje mi się że Lilka ma z nim dobry kontakt.
-Tak znamy się bardzo długo. Poznałam ich zaraz jak przyjechałam do Francji. Zaprzyjaźniliśmy się. I tak jakoś zostało do dziś.
-A co z Kevinem? Powiedziałaś że się znacie. Nie wyglądacie mi na osoby które nic dla siebie nie znaczą. Wręcz przeciwnie. Coś was łączyło?
-Byliśmy parą. Wiesz taka młodzieńcza miłość. Myśleliśmy że to taka miłość na całe życie. Ale jak widać jednak nie.
-Anka nie wierzę, że przestaliście się kochać. Przecież widziałam z jakim mordem patrzył na Bena, gdy bawił się z Liką i rozmawiał z tobą. Uwierz mi potrafię rozpoznać ten wzrok. Tomek nie raz tak na mnie patrztył. Ba nawet teraz czasami mu się zdaża. Kiedyś nie wiedziałam co to oznacza ale teraz już wiem że jest to zazdrość.
-Wiesz ten mord w oczach oznacza coś zupełnie innego. 7 lat temu go zostawiłam. Wyjechałam bez żadnego słowa. Od 7 lat nie wiedział gdzie jestem. Nie wiedział o mnie nic. Ale jak widać świetnie sobie z tym poradził. Ciekawe tylko co powie jego żona, gdy pozna prawdę.
-To ma coś wspólnego z Lilką? -zapytała delikatnie
-Po części tak. Po prostu nie chciałam mu komplikować życia.
-A może on chciał żebyś mu skomplikowała życie?
-Cześć kochanie. Myślałam, że mamy spotkać się później. -powiedziałaś, gdy tylko zobaczyłaś jak twój chłopak wychodzi z hali, gdzie miał właśnie trening. Nie miał wesołej miny, a ty wręcz przeciwnie. Promieniałaś szczęściem. Dowiedziałaś się dzisiaj bardzo radosnej nowiny i chciałaś się nią z nim podzielić.
-Mieliśmy, ale musimy teraz porozmawiać.
-Coś się stało?
-Chodź do naszej ulubionej knajpki. Tam wszystko ci opowiem. -Gdy 15 minut później byliście na miejscu, Kevin nadal ci nie powiedział o czym macie rozmawiać.
-Kochanie powiesz mi w reszcie co się stało? -zapytałaś dotykając jego ręki.
-Dostałem propozycję gry w Kanadzie. Oczywiście mój klub nadal mnie chce, ale tam będę miał dużo większe możliwości rozwoju.
-A co z nami? -zapytałaś cicho.
-Może ciebie też będzie chciał jakiś klub? A jeśli nie to zostanę tutaj razem z tobą.
-Kevin nie chce żebyś dla mnie z czegoś rezygnował. Kocham cię, ale zależy mi na twojej przyszłości.
-Też cię kocham i nie chce żyć zdala od ciebie. Nie wyobrażam sobie tego. Jesteś dla mnie zbyt ważna.
Wredna się ostro wkurzyła i oznajmia, że następny rozdział będzie 11.02 pod warunkiem że pod tym rozdziałem będzie conajmniej 5 komentarzy.
Tak w ogóle jak wam się to wszystko podoba?
Pozdrawiam bardzo Wredna Ania :*